Po sobotnim starcie ból nóg poczułam dopiero wieczorem. W trakcie roztrenowania zauważyłam, że nogi najbardziej odpoczywają mi podczas jazdy na rowerze, dlatego w niedzielę zamiast rozbiegania wybrałam się na krótką przejażdżkę rowerową, ok 40 km :)
Pojechaliśmy z Mateuszem w jakieś dziwne na dla mnie miejsce: Aleją Krakowską, a potem ul. Raszyńską dotarliśmy na krańce Warszawy do ul. Hołubcowej.
Zwiedziliśmy budowę jakiejś nowej trasy...
Po udanych przeprawach przez budowę wiaduktu, tory i budowę trasy, Mateusz zaliczył błotnistą kałużę...
...po czym do niej wrócił, żeby umyć rower :)
Po tych wszystkich przygodach mieliśmy godzinną przerwę na czyszczenie roweru, a ja dowiedziałam się jaki był cel tej dziwnej industrialnej wycieczki... :)
Świetne zdjęcia :) Też dzisiaj wybrałam rower zamiast biegu.
OdpowiedzUsuńTo chyba zaplecze Okęcia ?
OdpowiedzUsuńRower na rozbieganie. Tego jeszcze nie próbowałem! Może i u mnie się przyjmie :)
OdpowiedzUsuń