8. dzień: Bacówka nad Wierchomlą, czyli dalej jestem w bajce
Potem biegiem do Wierchmolii do sklepu 5,5 km w dół trasą skiturową. Kupuję dla Foresta surowe skrzydełka i inne ratytasy typu pasztetowa :) Spowrotem z 4 kg plecakiem pod górkę, ponad 300 metrów przewyższenia, nie zamierzam się poddawać i pokonuję biegiem bez przystanku cały podbieg (gdzieś wyczytałam, że przy podejściach pracują inne mięśnie, więc koniec z podchodzeniem). I taki trening na rozruszanie po wczorajszej włóczędze, bo inaczej nie da się nazwać 35 km z plecakiem w ślimaczym tempie.
Po południu robię pętelkę 16 km przez pobliskie szczyty, niebieskim szlakiem przez Runek (1080), potem czerwonym na Jaworzynę Krynicką (1114), wracam kawałek i dalej czarnym na Szczawnik, mijam Wielką Bukową (1104), następnie w dół czerwonym przez piękny Rezerwat Żebracze i dalej w górę niebieskim do Bacówki, gdzie właśnie przechodzi stado owiec!
Nie powinnam dzisiaj tyle biegać, ale tutaj jest tak pięknie i w tyle miejsc chciałoby się dotrzeć, że nie da się nie biegać. A świadomość, że niedługo wracam sprawia, że chciałabym biegać jeszcze więcej!
I tym o to treningiem przekraczam od zeszłego piatku 200 km, czego nie miałam w najśmiejszym planie. Nogi mam lekko przymulone, ale jeszcze nie zajechane, choć tę granicę łatwo tu przekroczyć. Bola mnie od wczoraj łydki, ale to pewnie od minimusów, które są już w opłakanym stanie :)
Dziś i jutro biegam bez Foreścika, który regeneruje się po ostatnich ekscesach :)
Jaworzyna Krynicka
Rezerwat Żebracze - bardzo dobrze zachowany starodrzew dawnej puszczy karpackiej. Na zdjęciu akurat świerk, który występuje tu w mniejszości, przeważaja tu stare buki i jodły.
Wypas owiec :)
Forest śpi dziś przez większość dnia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz