3 godz. w maratonie złamane! 2:58:08 to czas mojej sztafety Accelerate II w maratonie sztafet Accreo Ekiden na Kępie Potockiej 27 maja. Dziękuję Rafałowi, Przemkowi, Kamilowi, Jankowi i Pawłowi za wspólny bieg i dobrą zabawę oraz że mimo gorąca i duchoty dali z siebie wszystko :) Byliśmy 24 drużyną na 404.
Przejmuję pałeczkę od Kamila.
No i udało się zrobić niechcący życiówkę na 5 km - 20:20.
poniedziałek, 28 maja 2012
poniedziałek, 21 maja 2012
Puszcza Białowieska czyli Półmaraton Hajnowski
Półmaraton Hajnowski biegnie od Białowieży do Hajnówki, odbywa się pod koniec maja (w tym roku 19 maja) w samo południe. Mimo to, naiwnie sądziłam, że pobiję w nim swój rekord życiowy :)
Z takim uśmiechem przebiec metę - bezcenne :)
Zlokalizowałyśmy się z Mauko w miejscowości Budy (w połowie drogi między Białowieżą a Hajnówką), ale miejsce noclegu było wybierane nie ze względu na łatwy dojazd na start, lecz bliskość miejsca, w którym miała odbywać się impreza po biegu :) Miałyśmy do Sioło Budy ok 200 m. W piątek przed startem zrobiłyśmy rekonesans miejsca sobotniej imprezy.
Okazało się, że naszymi sąsiadami byli Józek i Leszek, których rano w sobotę zabrałyśmy do Hajnówki, inaczej chłopaki musieliby biec na start ponad 10 km... lub jechać z rana jedynym autobusem. O 10.30 rozpoczął się start honorowy, ok. 400 m - debiut Mauko w biegu...
Potem autokar zabrał nas na start do Białowieży.
Pojechałam do Hajnówki z Mauko w piątek, dzień przed startem z zamiarem spędzenia aktywno-imprezowego weekendu w Puszczy :) Muszę przyznać, że plan został wykonany w 150% mimo, że życiówki nie było :)
Zabrałyśmy jeszcze ze sobą Suwiego, dzięki czemu nie narzekałyśmy na brak śmiechu w drodze do celu :) Mauko nie biega (jeszcze), miała robić foty. Większość zdjęć to właśnie jej dzieło.
Odbiór pakietów startowych przebiegł bez zakłóceń :)
Zabrałyśmy jeszcze ze sobą Suwiego, dzięki czemu nie narzekałyśmy na brak śmiechu w drodze do celu :) Mauko nie biega (jeszcze), miała robić foty. Większość zdjęć to właśnie jej dzieło.
Odbiór pakietów startowych przebiegł bez zakłóceń :)
![]() |
Hajnówka (fot. Mauko Wolska) |
Z takim uśmiechem przebiec metę - bezcenne :)
Sioło Budy - dzień przed startem |
Budy |
Okazało się, że naszymi sąsiadami byli Józek i Leszek, których rano w sobotę zabrałyśmy do Hajnówki, inaczej chłopaki musieliby biec na start ponad 10 km... lub jechać z rana jedynym autobusem. O 10.30 rozpoczął się start honorowy, ok. 400 m - debiut Mauko w biegu...
w klapkach :)
start honorowy w klapkach :) |
ruszamy do startu honorowego |
Potem autokar zabrał nas na start do Białowieży.
Wystartowałam bardzo ambitnie, z zamieram pobiegnięcia w 1:32.
Przez pierwsze 3 km biegłam bardzo szybko (za szybko) z kolegą z Warszawiaków. Grzesiek chciał złamać 1:28 i złamał. Marzenie :)
Do połowy jeszcze jako tako trzymałam tempo, ale od 13 km zaczęły się schody...
Schody dosłownie i w przenośni. Od 13 km zaczęły się podbiegi, które wcale nie kończyły się zbiegami... na palcach u stóp czułam już bąble, chciało mi się pić, jeść i nogi zaczynały boleć. Marzyłam o tym, żeby zejść z trasy i skończyć tę mękę, m a s a k r a...
Trzymała mnie na nogach tylko wola walki i ambicja, bo wiedziałam, że jestem pierwszą kobietą. Koledzy, których poznałam przed startem i którzy mówili, że pobiegną na 1:35 zaczęli mnie wyprzedzać... to było z jednej strony miłe, bo mnie dopingowali, z drugiej strony docierało do mnie, że z życiówki nici....
Na szczęście cały czas jeszcze biegłam, w związku z czym... zbliżałam się do mety :)
Białowieża - start |
Przez pierwsze 3 km biegłam bardzo szybko (za szybko) z kolegą z Warszawiaków. Grzesiek chciał złamać 1:28 i złamał. Marzenie :)
pierwsze 3 km - duuużo za szybko |
Do połowy jeszcze jako tako trzymałam tempo, ale od 13 km zaczęły się schody...
ok 11 km |
Schody dosłownie i w przenośni. Od 13 km zaczęły się podbiegi, które wcale nie kończyły się zbiegami... na palcach u stóp czułam już bąble, chciało mi się pić, jeść i nogi zaczynały boleć. Marzyłam o tym, żeby zejść z trasy i skończyć tę mękę, m a s a k r a...
Trzymała mnie na nogach tylko wola walki i ambicja, bo wiedziałam, że jestem pierwszą kobietą. Koledzy, których poznałam przed startem i którzy mówili, że pobiegną na 1:35 zaczęli mnie wyprzedzać... to było z jednej strony miłe, bo mnie dopingowali, z drugiej strony docierało do mnie, że z życiówki nici....
Na szczęście cały czas jeszcze biegłam, w związku z czym... zbliżałam się do mety :)
Na 19 km wbiegając do Hajnówki poczułam ulgę, że to już prawie koniec, jeszcze tylko wytrzymać 2 km i będzie można paść na twarz :)
Jeszcze tylko 100 metrów i...
dobiegłam z czasem 1:35:29 :) Cieszę się, bo warunki do łatwych nie należały.
A tutaj znajduje się krótka relacja w podlaskiej gazecie.
Dekoracja była bardzo fajna
Bieg lekki nie był, za to impreza po to już czysta przyjemność i zabawa :)
Tańce, skoki na trampolinie, ognisko, spacer po Puszczy nocą, oglądanie pięknego gwieździstego nieba i wiele innych atrakcji... :)
W niedzielę przed wyjazdem jeszcze lans w Puszczy :)
A w drodze powrotnej piękne widoki :)
Dla takich wyjazdów WARTO BIEGAĆ! :)))
Jeszcze tylko 100 metrów i...
ostanie 50 metrów |
dobiegłam z czasem 1:35:29 :) Cieszę się, bo warunki do łatwych nie należały.
A tutaj znajduje się krótka relacja w podlaskiej gazecie.
![]() |
META !!!!!! |
Dekoracja była bardzo fajna
w kategorii wiekowej...
![]() |
i generalnej kobiet :)
Żubra w puszczy nie spotkałam, musi wystarczyć mi ten żubr-puchar :)
Żubr za I miejsce w kat. wiekowej |
Bieg lekki nie był, za to impreza po to już czysta przyjemność i zabawa :)
huśtawka
gra w piłkę nożno-ręczną
Piłki bez walki nie oddałam, trzeba było mnie złapać za ręce i nogi :)
Piwko z sąsiadami Leszkiem i Józkiem :)
Piwko z sąsiadami Leszkiem i Józkiem :)
W niedzielę przed wyjazdem jeszcze lans w Puszczy :)
A w drodze powrotnej piękne widoki :)
Dla takich wyjazdów WARTO BIEGAĆ! :)))
sobota, 12 maja 2012
Bieg Południka
W ramach dzisiejszego treningu pobiegłam Bieg Południka organizowany z okazji urodzin Południka Zero. Trasa przełajowa, trzy okrążenia dookoła Jeziorka Czerniakowskiego, ok 4,5 km.
Od rana lało, więc nie spodziewałam się tłumów ludzi; przyszło 6 osób :) Pomyślałam: taki kameralny bieg rzadko się zdarza, będzie fajnie :) ale jest też ryzyko pogubienia się na trasie...
Tuż przed startem przestało padać, więc pogoda była idealna :)

Jestem potrójnie zadowolona: fajny trening, fajny bieg, fajna nagroda.
piątek, 11 maja 2012
nowy wymiar biegania
Wczoraj na treningu odkryłam nowy wymiar biegania :)
Zawsze marzyłam o tym, żeby latać, zrobiłam nawet kurs
nurkowania, żeby tego doświadczyć. Ale nigdy nie przypuszczałam, że podobnych odczuć można
doświadczyć w bieganiu!
Może to nie są zawrotne prędkości, ale wczoraj na treningu
udało mi się biegać tysiączki w granicach 3:00 – 3:20. To dla mnie zupełna
nowość! Nogi same niosą, płuca o dziwo nadążają i ma się wrażenie, jakby się
frunęło :)
Czytałam niedawno wywiad z Marcinem Chabowskim, w którym relacjonował swój bieg w Dusseldorfie i mówił m.in., że do 35 km frunął. Chciałabym kiedyś móc frunąć przez 35 km, na razie musi mi wystarczyć tysiąc metrów :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)