Wczoraj na treningu odkryłam nowy wymiar biegania :)
Zawsze marzyłam o tym, żeby latać, zrobiłam nawet kurs
nurkowania, żeby tego doświadczyć. Ale nigdy nie przypuszczałam, że podobnych odczuć można
doświadczyć w bieganiu!
Może to nie są zawrotne prędkości, ale wczoraj na treningu
udało mi się biegać tysiączki w granicach 3:00 – 3:20. To dla mnie zupełna
nowość! Nogi same niosą, płuca o dziwo nadążają i ma się wrażenie, jakby się
frunęło :)
Czytałam niedawno wywiad z Marcinem Chabowskim, w którym relacjonował swój bieg w Dusseldorfie i mówił m.in., że do 35 km frunął. Chciałabym kiedyś móc frunąć przez 35 km, na razie musi mi wystarczyć tysiąc metrów :)
Może po prostu na haju biegowym byłaś;PPP
OdpowiedzUsuń