Na asfaltowej drodze do Morskiego Oka spotkaliśmy sarenkę albo młodego daniela :)
Po deszczowej sobocie na szlaku nadal było mokro.
Ale gdy wyszło słońce zrobiło się naprawdę bardzo przyjemnie :)
Na rozstaju szlaków zastanawialiśmy się, gdzie iść dalej, po burzliwej dyskusji postanowiliśmy wybrać się na Kozi Wierch (2291 m n.p.m.)
Z podejścia na Kozi Wierch mieliśmy naprawdę przepiękne widoki.
Wejście na górę nie było łatwe, mokro, ślisko i dość zimno, moja mina mówi sama za siebie...
W drodze powrotnej nie było już słońca, ale i tak było przepięknie :)
Po niedzielnej wspinaczce łydki dość mocno mnie ciągnęły, trasa miała 21 km i prawie 3000 m przewyższeń (+ 1436 m/- 1436m), trzeba więc było się zregenerować. Najlepsze na to są wody termalne, masaże wodne i sauny, uwielbiam to :)
Na Kozich Wierchach byłam może 4 lata temu i jak do tej pory to najgorsze wspomnienia górskie-jeśli o stopień trudności chodzi.Nie pamiętam jakim szlakiem wchodziłam,ale napewno innym :))Wspinanie po łańcuchach,drabinki i przepaście w dół....do dziś mi włos jeży :)
OdpowiedzUsuńaczkolwiek widok ze szczytu rekompensował wiele:)
pozdrawiam
My wchodzilismy od strony drogi na zawrat, po stronie lancuchow nie byloby mowy, bo bylo tak zimno na gorze ze rece zamarzaly na lancuchac. Zreszta ja sie nie wspinam i chyba bym spanikowala :) nawet od tej lateiejszej strony bylo trudno :)
Usuń