Pojechałam do Hajnówki z Mauko w piątek, dzień przed startem z zamiarem spędzenia aktywno-imprezowego weekendu w Puszczy :) Muszę przyznać, że plan został wykonany w 150% mimo, że życiówki nie było :)
Zabrałyśmy jeszcze ze sobą Suwiego, dzięki czemu nie narzekałyśmy na brak śmiechu w drodze do celu :) Mauko nie biega (jeszcze), miała robić foty. Większość zdjęć to właśnie jej dzieło.
Odbiór pakietów startowych przebiegł bez zakłóceń :)
Zabrałyśmy jeszcze ze sobą Suwiego, dzięki czemu nie narzekałyśmy na brak śmiechu w drodze do celu :) Mauko nie biega (jeszcze), miała robić foty. Większość zdjęć to właśnie jej dzieło.
Odbiór pakietów startowych przebiegł bez zakłóceń :)
Hajnówka (fot. Mauko Wolska) |
Z takim uśmiechem przebiec metę - bezcenne :)
Sioło Budy - dzień przed startem |
Budy |
Okazało się, że naszymi sąsiadami byli Józek i Leszek, których rano w sobotę zabrałyśmy do Hajnówki, inaczej chłopaki musieliby biec na start ponad 10 km... lub jechać z rana jedynym autobusem. O 10.30 rozpoczął się start honorowy, ok. 400 m - debiut Mauko w biegu...
w klapkach :)
start honorowy w klapkach :) |
ruszamy do startu honorowego |
Potem autokar zabrał nas na start do Białowieży.
Wystartowałam bardzo ambitnie, z zamieram pobiegnięcia w 1:32.
Przez pierwsze 3 km biegłam bardzo szybko (za szybko) z kolegą z Warszawiaków. Grzesiek chciał złamać 1:28 i złamał. Marzenie :)
Do połowy jeszcze jako tako trzymałam tempo, ale od 13 km zaczęły się schody...
Schody dosłownie i w przenośni. Od 13 km zaczęły się podbiegi, które wcale nie kończyły się zbiegami... na palcach u stóp czułam już bąble, chciało mi się pić, jeść i nogi zaczynały boleć. Marzyłam o tym, żeby zejść z trasy i skończyć tę mękę, m a s a k r a...
Trzymała mnie na nogach tylko wola walki i ambicja, bo wiedziałam, że jestem pierwszą kobietą. Koledzy, których poznałam przed startem i którzy mówili, że pobiegną na 1:35 zaczęli mnie wyprzedzać... to było z jednej strony miłe, bo mnie dopingowali, z drugiej strony docierało do mnie, że z życiówki nici....
Na szczęście cały czas jeszcze biegłam, w związku z czym... zbliżałam się do mety :)
Białowieża - start |
Przez pierwsze 3 km biegłam bardzo szybko (za szybko) z kolegą z Warszawiaków. Grzesiek chciał złamać 1:28 i złamał. Marzenie :)
pierwsze 3 km - duuużo za szybko |
Do połowy jeszcze jako tako trzymałam tempo, ale od 13 km zaczęły się schody...
ok 11 km |
Schody dosłownie i w przenośni. Od 13 km zaczęły się podbiegi, które wcale nie kończyły się zbiegami... na palcach u stóp czułam już bąble, chciało mi się pić, jeść i nogi zaczynały boleć. Marzyłam o tym, żeby zejść z trasy i skończyć tę mękę, m a s a k r a...
Trzymała mnie na nogach tylko wola walki i ambicja, bo wiedziałam, że jestem pierwszą kobietą. Koledzy, których poznałam przed startem i którzy mówili, że pobiegną na 1:35 zaczęli mnie wyprzedzać... to było z jednej strony miłe, bo mnie dopingowali, z drugiej strony docierało do mnie, że z życiówki nici....
Na szczęście cały czas jeszcze biegłam, w związku z czym... zbliżałam się do mety :)
Na 19 km wbiegając do Hajnówki poczułam ulgę, że to już prawie koniec, jeszcze tylko wytrzymać 2 km i będzie można paść na twarz :)
Jeszcze tylko 100 metrów i...
dobiegłam z czasem 1:35:29 :) Cieszę się, bo warunki do łatwych nie należały.
A tutaj znajduje się krótka relacja w podlaskiej gazecie.
Dekoracja była bardzo fajna
Bieg lekki nie był, za to impreza po to już czysta przyjemność i zabawa :)
Tańce, skoki na trampolinie, ognisko, spacer po Puszczy nocą, oglądanie pięknego gwieździstego nieba i wiele innych atrakcji... :)
W niedzielę przed wyjazdem jeszcze lans w Puszczy :)
A w drodze powrotnej piękne widoki :)
Dla takich wyjazdów WARTO BIEGAĆ! :)))
Jeszcze tylko 100 metrów i...
ostanie 50 metrów |
dobiegłam z czasem 1:35:29 :) Cieszę się, bo warunki do łatwych nie należały.
A tutaj znajduje się krótka relacja w podlaskiej gazecie.
META !!!!!! |
Dekoracja była bardzo fajna
w kategorii wiekowej...
i generalnej kobiet :)
Żubra w puszczy nie spotkałam, musi wystarczyć mi ten żubr-puchar :)
Żubr za I miejsce w kat. wiekowej |
Bieg lekki nie był, za to impreza po to już czysta przyjemność i zabawa :)
huśtawka
gra w piłkę nożno-ręczną
Piłki bez walki nie oddałam, trzeba było mnie złapać za ręce i nogi :)
Piwko z sąsiadami Leszkiem i Józkiem :)
Piwko z sąsiadami Leszkiem i Józkiem :)
W niedzielę przed wyjazdem jeszcze lans w Puszczy :)
A w drodze powrotnej piękne widoki :)
Dla takich wyjazdów WARTO BIEGAĆ! :)))
Ależ to wszystko wygląda zachęcająco :) Faktycznie, aż chce się biegać i jeździć na takie imprezy :)
OdpowiedzUsuńdla takich komentarzy warto nie tylko biegać, ale i o tym pisać :)
Usuńgood times :) no i moj honorowy start w japonkach:)
OdpowiedzUsuńp.s. biegam na korcie i do sklepu po coca-colę :)
też się liczy :)
UsuńOlga buszująca w zbożu :) inspirujące :D
OdpowiedzUsuń... do czego? :)
Usuńniezły sześciopak!
OdpowiedzUsuńmało piwa!
Mauko fajne zdjęcia :)
ach to to jest sześciopak! :)
UsuńBlas: te najlepsze zrobione ajfonem :P
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=3cUU3qCnc9s
OdpowiedzUsuńZapraszam na filmową relację z Półmaratonu Hajnowskiego 2015. Pozdrawiam TV-onik Tomasz Onikijuk