Po hardcorowych treningach z poprzednim trenerem, ciężko mi się przyzwyczaić to łagodniejszych i bardziej wyważonych treningów Artura Jabłońskiego. Uczę się, że treningu nie robi się na maksa, że trening to nie zawody, trzeba się trzymać założonych prędkości i tętna. I z każdym udanym startem przekonuję się, że ta metoda działa, a brak kontuzji i chorób jest dodatkowym plusem :)
Sobotni start w Falenicy (
Zimowe biegi górskie, ok. 10 km, przewyższenie 255 m) przekonał mnie jeszcze bardziej do metod nowego trenera. Biegłam treningowo, bez większego przygotowania. Jestem w okresie przygotowawczym i jeszcze nie weszłam w ciężki trening. A efekt jest taki, że zrobiłam mój rekord trasy specjalnie się nie męcząc :)
Dziękuję trenerze! :)
|
Fot. Dariusz Sikorski |
Witam
OdpowiedzUsuńDopiero dzis dotarlem na Pani bloga. Odrazu zaznaczam, ze jest rewelacyjny :) Przegladnalem wiekszosc artykulow(starszych), jest w nich element treningu, relacje z zawodow i odrobina humoru. Oby tak dalej. Pozdrawiam biegacz z Olsztyna
Dziękuję :)
Usuńjeszcze się sezon na dobre nie zaczął a Ty już swoje rekordy wygrywasz!
OdpowiedzUsuń:)
prztyczek w nos dla starego trenera?
OdpowiedzUsuńpochwała obecnego :)
UsuńZazdroszczę dla tego trenera, bo rzadko się zdarza, mieć taką ciekawą zawodniczkę. Brawo !!!
OdpowiedzUsuńbrawo, bravissimo ;)
OdpowiedzUsuń