niedziela, 28 grudnia 2014

Tatry - Fuerteventura

8 - 21/12 [Tatry] (118/13/2900)

Ostatnie dwa tygodnie w Tatrach to była porażka, szykowałam się do Krakowskiego Biegu Świetlików 13 grudnia, ale przez szybkie interwały po śniegu, lodzie i w mrozie nabawiłam się przeziębienia i zamiast startu miałam 5 dni bez biegania. Po wykurowaniu się zostało tylko klepanie kilometrów po oblodzonej drodze pod Reglami i wycieczki w Tatry, ale nie za wysoko, bo bardzo wiało. Zaliczyliśmy dwie fajne wycieczki z Łukaszem i Justyną do Doliny Chochołowkiej, a następnego dnia z Cyhrli do Wodogrzmotów.
W sumie przez ostatnie dwa tygodnie w Tatrach udało się nabiegać tylko 118 km, +2900 m.

Musiałam coś zrobić, żeby nie zwariować i zacząć normalnie biegać. Zaczęłam myśleć o wyjeździe na Kanary w lutym-marcu... Ale nagle mnie olśniło, mogę przecież jechać już teraz! Szybka decyzja, zmiana planów świąteczno-sylwestrowych i już mam bilet na Fuerteventurę na 3 tygodnie, a zaraz potem lecę już do Mauko, która siedzi na Fuercie od listopada, a zapraszała mnie już bezskutecznie wcześniej.

22 - 28/12 [Fuerteventura] (140/15/2860)

To był strzał w dziesiątkę! Przytulna portowa miejscowość Corralejo na północy wyspy. Ciepło, ale nie za gorąco, 20-22 stopnie, bezchmurne niebo i wiatr, dzięki któremu da się długo biegać i nie trzeba martwić się o brak wody. Od razu odżyłam. Najpierw musiałam się zaaklimatyzować (gdy wyjeżdżałam w nocy z Zakopanego był mróz i śnieżyca) i odespać, a potem mogłam zacząć trening, taki mój wymarzony.

Wybiegania i biegi regeneracyjne robię na okolicznych wulkanach, które mają do 300 m wysokości i wijącej się wzdłuż nich pofałdowanej, szutrowej drodze z widokami na ocean i sąsiednie wyspy. W czwartek byłam z Mauko na południu wyspy i pobiegłam z plażowej miejscowości Morro Jable na najwyższy szczyt Fuerte Pico de la Zarza (812 m). Biegi ciągłe w drugim zakresie (BC2) robię na drogach wijących się wzdłuż plaż.

pon: 16 km aklimatyzacja, poznaję okoliczne wulkany
wt: 18 km, w tym 10 km BC2
śr: 14 km regeneracja + 6 km roztruchtanie wieczorem
czw: 17 km, +850 na Pico de la Zarza + 5 km roztruchtanie w Puerto del Rosario
pt: 15 km, w tym 13 km BC2 (w el Cotillo) + 12 km regeneracja (z Lajares do Corralejo)
sob: 17 km regeneracja
niedz: 21 km, + 650, na przełaj po wulkanach: Bayuyo, Las Calderas, Caldera Encantada, Calderon Hondo

Razem: 139,6 km, +2860, 14:53.

na Pico de la Zarza

Pico de la Zarza

w drodze na Pico de la Zarza

wulkan Bayuyo

widok z wulkanu Bayuyo na wulkany Las Calderas i Caldera Encantada

Tatry w połowie grudnia




wtorek, 9 grudnia 2014

zimowo treningowo

1-7/12 [Tatry] (75/9/2600)

Poprzedni tydzień niestety tylko 75 km, +2600 m i 9 godz treningu. 3 dni bez biegania i zero szybkości, a to wszystko przez wyjazd służbowy do Warszawy i Bytomia i 3 dni wyjęte z życiorysu.
Ale nie ma tego złego! Zregenerowałam się i miałam dwie super wycieczki biegowe w Tatrach, z Justyną Żyszkowską na Grzesia i Rakoń (27 km) i z Łukaszem po jakiś nieznanych terenach (21 km).

Regeneracja się przydała, bo w tym tygodniu już 45 km na liczniku i udało się nawet zrobić interwały po śniegu i lodzie :) W tym tygodniu czeka mnie jeszcze Krakowski Bieg Świetlików, taki mocniejszy trening a w niedzielę pewnie jakaś dłuższa wycieczka w Tatry. Ten tydzień zapowiada się więc bardzo ciekawie :)
 
A teraz trochę fotek z zeszłego tygodnia. Tak było w czwartek

Zabawa na Grzesiu

Zabawa na Rakoniu

Fot. Justyna Żyszkowska


A tak w sobotę 

Żeby nie było nudno - poznwanie nowych terenów :)