piątek, 22 sierpnia 2014

Prywatny masażysta 24 godziny na dobę? Da się!

Niełatwo biegaczowi znaleźć dobrego masażystę, coś o tym wiem. A jak już się taki znajdzie, to nie jeździ ze mną na każdy wyjazd, trening i zawody, nie ma go przy mnie w każdym miejscu i o każdej porze. Fajnie by tak było, prawda? :)

Ale zamiast narzekać, że nie mam przez 24 godziny na dobę prywatnego masażysty do wyłącznego użytku, postanowiłam temu jakoś zaradzić. Z pomocą przyszły mi niezwykle poręczne, lekkie i łatwe w użyciu rolki!

Wiem, wiem, wielu z Was woli sobie zrobić coś takiego samemu, widziałam nawet przepis na rolkę do masażu na jednym z portali biegowych. I nie powiem, jest to jakiś pomysł na zaoszczędzenie paru gorszy.
Ale czy będzie to taka lekka, prosta i ładna rolka jak Blackroll? :)

Przetestowałam wszystkie rodzaje, a sama mam trzy, i powiem tak, to naprawdę działa! Rozluźnia, przyspiesza regenerację, czasami trochę boli, ale dobry masaż musi boleć. A przede wszystkim te rolki są bardzo lekkie i poręczne, można zabrać je dosłownie wszędzie. Dziś sama spakowałam jedną do 14-litrowego plecaka biegowego dla Józka Pawlicy, który siedzi sobie w Pięciu Stawach i trzeba do niego na górę biegać ;) Oczywiście nie ja biegnę z tą rolką, dziś się regeneruję i roluję :)

Dla każdego coś dobrego

Rolka twarda (PRO) raczej dla zaawansowanych, do masażu wszystkich mięśni, idealna do pasma biodrowo-piszczelowego. To pasmo, to moje oczko w głowie bo ciężkiej kontuzji, dlatego roluję je kiedy tylko mogę :)



Dla jeszcze bardziej intensywnego i naprawdę mocnego masażu idealna jest rolka Groove PRO, odpowiednio wyprofilowana. Powinno się jej używać do masażu dwójek, czwórek, pośladków, czyli tych większych mięśni. Podobno pomaga też zwalczać cellulit, ale My, biegacze nie mamy przecież z nim problemu :)






Dla mniej zaawansowanych polecam wersję STANDARD o średniej gęstości, miększa od wersji PRO. Idealna też dla mniejszych mięśni, np. do masażu łydek. 






Ucisk punktów spustowych, każdy biegacz wie, jakie to ważne. Dlatego polecam taką fajną lekką kuleczkę. Idealna też do masażu pośladków. Bardzo lubię masaż pośladków, a teraz, gdy biegam głównie w górach, to jest absolutna podstawa :)




Dodatkowym plusem rolowania jest dla mnie to, że muszą też popracować trochę ramiona. Ostatnio, po wycieczce na Polski Grzebień i Rysy +3300 metrów i 48 km, co mnie bolało? Nie nogi, nie pośladki, ramiona od trzymania łańcuchów! 


Kiedy stosuję Blackroll?

Przed mocnym treningiem. Po rozgrzewce, czyli po 15-20 minutowym biegu, lekkie rolowanie, dla rozluźnienia mięśni przed ciężkim treningiem.

Po każdym treningu. Najpierw tradycyjne rozciąganie, a następnie rolowanie przez 20-30 minut wszystkich mięśni. Jeśli coś jest bardziej spięte, to poświęcam tym mięśniom więcej czasu. Ostatnio np. łydki, bo uczę się zbiegać po skałach na śródstopiu, i pośladki od dużej ilości biegania pod górę :)

I oczywiście w każdej wolnej chwili, żeby zrobić coś dobrego dla swoich nóg, dzięki którym mogę przemierzać tyle kilometrów po moich kochanych górach! :)





Dla wytrwałych, którzy doczytali do końca, mam niespodziankę. Firma Blackroll oferuje 10% rabatu na wszystkie produkty na hasło Biegam w górach :)

2 komentarze:

  1. No to jest prawie doktorat !? Piękne !!!

    OdpowiedzUsuń
  2. nie chciało mi się wierzyć w ten masaż, ale może jednak coś w tym jest :)
    i fajny post, dokładnie wszystko to co chciałam wiedzieć się w nim znalazło
    nakrywka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń