poniedziałek, 5 listopada 2012

weekend w Bukowinie Tatrzańskiej

Na długi weekend listopadowy wybrałyśmy się z Mauko do Bukowiny Tatrzańskiej do SPA :)
SPA okazało się być tylko w założeniu, choć udało nam się spędzić trzy godziny w Termach Bania w Białce Tatrzańskiej (gorąco polecam!)

W piątek w piękną słoneczną pogodę wybrałyśmy się na spacer do Morskiego Oka.

czerwony szlak do Morskiego Oka
czerwony szlak do Morskiego Oka

Nad Morskim Okiem było pięknie, choć słońce już zaszło za chmury.



Po powrocie z Morskiego Oka miałam do zrobienia jeszcze trening biegowy, więc pobiegłam z parkingu pod Tatrzańskim Parkiem Narodowym do Bukowiny, 7 km pod górę krętą drogą i 5 km w dół. Było już ciemno, padał deszcz i wiał wiatr, ale biegło się cudownie :)

Wieczorkiem miałyśmy cudowny relaks w wodach termalnych - Termie Bania i seans w saunie. Taki relaks przydałby się zdecydowanie częściej po ciężkim treningu :)

Następnego dnia w sobotę przywitała nas również piękna słoneczna pogoda, co potwierdza widok z naszego balkonu hotelowego :)



Plan na ten dzień był taki, że ja biegnę do Morskiego Oka, potem w dół i zielonym szlakiem do schroniska w Dolinie Pięciu Stawów Polskich, a Mauko zasuwa pieszo do Doliny Pięciu Stawów. Miałyśmy się spotkać na górze ok 14, tak żeby wrócić jeszcze przed zmrokiem.

2 km przed schroniskiem nad Morskim Okiem
Gdy ma się przed sobą takie widoki to nogi same niosą :)

A Morskie Oko wyglądało tak cudownie :)


Planu nie udało się zrealizować w 100 procentach, ja zabawiłam dłużej nad Morskim Okiem, a potem po kamieniach do Pięciu Stawów biegło się dużo ciężej niż zimą po śniegu, a Mauko też zeszło dłużej niż planowała i spotkałyśmy się w schronisku ok 15.


Dodatkowo w schronisku spotkałyśmy mojego brata z Kasią, którzy też przyjechali biegać po Tatrach (świat jest mały! :)

z Błażejem i Kasią przed schroniskiem w Dolinie Pięciu Stawów


Efekt był taki, że wracałyśmy szlakiem po ciemku, bez czołówek, a uratowali nas ludzie z latarkami :)  

Podejście do schroniska czarnym szlakiem wyglądało mniej więcej tak:


Zejścia nie ryzykowałam już czarnym szlakiem (zimą zjeżdżaliśmy tam na tyłkach po śniegu, teraz to byłoby niemożliwe ;) pobiegłam na około niebieskim szlakiem nad Wodospadem Siklawa. Warto było :)




Zgodnie z planem treningowym udało się przebiec 30 km, a "plan SPA" przewidywał wieczorkiem knajpę i spacer po Krupówkach :)


Bardzo lubię takie weekendy w SPA ;) i bardzo będzie mi brakowało takiego widoku z balkonu...






4 komentarze:

  1. No i jak tu nie kochać Naszego Młodego Pokolenia! ...mądre,piękne,aktywne,sięga po mądre lektury a do tego dostrzega również piękno polskiego krajobrazu!

    OdpowiedzUsuń
  2. No tak, kochać, kochać i jeszcze raz kochać :))

    OdpowiedzUsuń
  3. Ironie losu - śledzę blog Kasi ;)

    OdpowiedzUsuń