W każdym razie efekt jest taki sam: wypadek-kontuzja trochę pokrzyżował mi najbliższe plany biegowe, m.in. start w Półmaratonie Warszawskim. Nie mam jednak najmniejszego zamiaru użalać się nad sobą ani biadolić.
Nie od dziś wiadomo, że każda sytuacja życiowa ma plusy i minusy, albo inaczej - sytuacja jest taka, jak ją sami widzimy i oceniamy, nie jest ani dobra ani zła, po prostu jest i trzeba się z nią zmierzyć.
Kolano ładnie się goi, ale na mocne treningi jeszcze nie pozwala, na razie codziennie truchtam po ok. 5 km. Zaczęłam truchtać 3 dni po zdjęciu szwów, jak tylko nauczyłam się zginać nogę i chodzić w miarę płynnie - co wcale nie było łatwe! Tak naprawdę to truchtanie pomogło mi zacząć normalnie chodzić :)
Dodatkowo codziennie ćwiczę, ok godzinę lub dłużej, część ćwiczeń robię w domu, część na świeżym powietrzu w ramach porannego truchtania. Robię ćwiczenia wzmacniające i siłowe: przysiady, przysiady na berecie, przysiady na jednej nodze, podpory, pompki, brzuszki, nożyce, ćwiczenia wzmacniające plecy... Oczywiście dużo się rozciągam :)
Czyli taka jest sytuacja: ano nie zrealizuję moich najbliższych a może i dalszych planów startowych, po prostu ulegną przesunięciu, ale za to wróciłam do regularnych ćwiczeń, na które wydawało się, że nie mam czasu, a to było tylko wymówką. Jest więc dobrze, a nawet bardzo. Wypadek zmotywował mnie do jeszcze większej pracy :) (zresztą nie pierwszy raz :)
A po wyleczeniu kolana zamierzam wdrożyć treningi dwa razy dziennie: rano trucht i ćwiczenia, po południu trening biegowy :)
I have been browsing online greater than three hours
OdpowiedzUsuńthese days, yet I never found any interesting article like
yours. It's lovely price sufficient for me. Personally,
if all site owners and bloggers made excellent content as you probably did, the net
might be a lot more helpful than ever before.
My blog :: хуепромышленник