niedziela, 27 kwietnia 2014

Powrót do Krynicy - celem było przetrwać

Dzisiaj już tylko powrót do Krynicy, niebieskim szlakiem przez Runek, Przystop i Przełęcz Krzyżową, 11 km. Jakoś nie czuję żadnego smutku spowodowanego powrotem do Warszawy, planuję już kolejne wycieczki górskie i biegi :)

Podsumowując moją włóczęgę w Beskidzie Sądeckim to muszę przyznać, że moim głównym celem było: dotrzeć na miejsce, nie zgubić szlaku, kupić odpowiednią ilość jedzenia i wtachać to na górę. Czyli w skrócie: przetrwać! A trening? Wyszedł przy okazji :) Uwielbiam to!

Nie wiem jeszcze, jaki efekt taki trening przyniesie, jeszcze tylu kilometrów biegiem, z plecakiem, w takim czasie nie zrobiłam. W 9 dni (od piątku po południu do niedzieli rano) zrobiłam 230 km, przewyższenie + 9,6 km, w 27 godzin. W zeszłym roku podobny intensywny trening w Karkonoszach przyniósł dobry efekt w postaci całkiem udanego startu w Maratonie Bieszczadzkim.

A tak było dzisiaj rano :)





I o 9:30 już przy samochodzie, Forest nieco zblazowany...


Buty przeszły test doskonale, po 230 km głównie w błocie nie rozwaliły się, co sugerował blase :) i wyglądają tak





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz